Polskie kino staje się modne

 

WYWIAD z AGNIESZKĄ ODOROWICZ - Dyrektorem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej

Agnieszka Odorowicz

J.Ł-Z: Jak poczuła się Pani w chwili, gdy Paweł Pawlikowski odbierając Oscara za „Idę“, wśród osób, którym należały sie podziękowania, wymienił również dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej?

A.O.: Oczywiście byłam bardzo wzruszona. Widocznie Paweł uznał, że wkład Instytutu w powstanie „Idy“ był na tyle znaczący, że należało o nim wspomnieć. Dobrze, że udało nam się nakłonić Pawła, aby zrealizował ten obraz w naszym kraju. Początkowo podchodził do tego pomysłu z ciekawością, ale i z rezerwą. Później przekonał się, że w Polsce mamy przyjazny system wsparcia produkcji filmów, że może liczyć na zaangażowanie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i rozpoczął zdjęcia. Jak dziś wiemy, zrealizował wybitny film, który podbił widownię na całym świecie. Swoje kolejne filmy też chce kręcić w Polsce.

J.Ł-Z: Oscar dla filmu „Ida“ jest ukoronowaniem dziesięcioletniej pracy kierowanego przez Panią Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, ale zdarzały się w tym okresie na pewno trudne chwile albo wyzwania, którym trzeba było sprostać?

A.O.: Na początku wyzwaniem było praktycznie wszystko. Samo powołanie PISF, uchwalenie ustawy o kinematografii, negocjacje z Komisją Europejską, które były szalenie trudne, ponieważ chodziło o publiczną pomoc dla prywatnych przedsiębiorców. Wyzwaniem w sensie praktycznym było też samo organizowanie Instytutu. Musieliśmy stworzyć instytucję, która nie miała w Polsce żadnego wzoru. Pytanie: w jaki sposób ją wewnętrznie budować, jak kompletować zespół pracowników? Nie wyjaśniała tego ustawa, która zajmowała się wyłącznie poziomem prawno-administracyjnym. Praktyka tworzenia instytucji była dopiero przed nami: co robimy, z kim działamy, kogo zatrudniamy, jakie będą akty wykonawcze do ustawy, jakie będą programy operacyjne Instytutu itd. Uważam, że z tego pierwotnego kłopotu budowania systemu wybrnęliśmy bardzo sprawnie. Nie popełniliśmy wtedy żadnego zasadniczego błędu, który naprawiać trzeba byłoby latami. Inny problem był taki, że branża, pomimo świadomości, że jest w złej sytuacji, wcale nie chciała się zreformować. Najważniejsza była jednak zmiana wizerunku polskiej kinematografii. Chcieliśmy, żeby widzowie przestali myśleć o polskim filmie jako o nudnej, nieciekawej, często „dołującej” opowieści; żeby przestali uważać, że na polski film nie chodzi się do kina. Nasza kinematografia miała stać się różnorodna: od kameralnych filmów artystycznych przez sprawnie zrealizowane kino gatunkowe po epickie kino historyczne. W 2005 r., czyli w roku rozpoczęcia naszej działalności, na wszystkie polskie filmy kupiono łącznie 700 tysięcy biletów. W 2014 r. kupiono ich ponad 11 milionów, a na dziesięć najchętniej oglądanych filmów sześć było produkcjami polskimi.

J.Ł-Z: Czy istnieją kryteria, dzięki którym można z góry przewidzieć, że dany film okaże się sukcesem i można zainwestować w jego produkcję

A.O.: Nie ma takich kryteriów. Gdyby były, na świecie powstawałyby same hity. Zarówno wyniki boxoffice’u, jak i festiwalowa kariera filmu są nieprzewidywalne, oddziałuje na nie mnóstwo czynników. Na wiele z nich twórcy nie mają żadnego wpływu. Jednak z pewnością istnieją elementy, które mogą wskazywać, że dany projekt ma potencjał większy od innych. Przede wszystkim nazwisko reżysera, podejmowany przez niego temat i sposób jego przedstawienia – ten nie może być zbyt hermetyczny, jeśli liczymy na międzynarodowy sukces. Film powinien być zakorzeniony lokalnie, ale jednocześnie uniwersalny, tak jak „Ida“ czy „Dekalog“.

J.Ł-Z: Czy większość polskich widzów woli filmy “łatwe, lekkie i przyjemne”, a grupa zwolenników kina “ambitnego” jest znacznie mniejsza

A.O.: Patrząc na wybierane obecnie przez Polaków rodzime produkcje, nie mogę się z tym zgodzić. Jeszcze kilka lat temu tak w istocie było, ale uważam, że był to problem niewystarczającej oferty polskiego kina. W zeszłym roku najchętniej wybieranymi przez Polaków krajowymi produkcjami byli „Bogowie”, „Miasto 44” czy „Jack Strong”. Są to filmy, których twórcy umiejętnie połączyli walory artystyczne z komercyjnymi. Polacy doceniają to, że polskie kino jest coraz atrakcyjniej realizowane, ale dla widzów równie ważny jest temat i problem, z którym mierzy się bohater. Widownia filmów np. Wojciecha Smarzowskiego jest ewenementem na skalę europejską. Rzadko się zdarza, żeby tak „trudny” twórca miał tak licznych wiernych widzów.

J.Ł-Z: Jak wyglądają najbliższe plany Instytutu?

A.O.: W tym roku mija dziesięć lat pracy Instytutu, jak również kończy się moja kadencja na stanowisku dyrektora PISF. Przez tę dekadę udało się zrobić ogromnie dużo dla polskiego kina – zapewnić stabilny system finansowania, sprawny system produkcji. Od powstania Instytutu zadebiutowały dwa pokolenia reżyserów i producentów. Mamy coraz lepsze filmy i sporo nowych talentów. Za sukcesem frekwencyjnym w kraju przyszedł również sukces festiwalowy za granicą, którego ukoronowaniem jest Oscar dla „Idy” Pawła Pawlikowskiego oraz Srebrny Niedźwiedź dla Małgorzaty Szumowskiej za „CIAŁO/BODY”. Polskie kino staje się modne, młodzi reżyserzy swoje nowe filmy kręcą już w międzynarodowych koprodukcjach. Ale każda mądra instytucja zmienia się na bieżąco. Tak działał PISF przed dekadę swojego istnienia. Wierzę, że moja następczyni lub następca będą działali podobnie i będą dalej rozwijali Polski Instytut Sztuki Filmowej!

J.Ł-Z: Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiała Jolanta Łada-Zielke

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Zrozumiałem

 

Polityka cookies

Przeglądarki internetowe domyślnie dopuszczają umieszczanie plików „cookies/ciasteczek”, czyli informacji zapisywanych na urządzeniach „komputerowych” użytkowników.

Ustawienia przeglądarek internetowych mogą zostać zmienione tak, aby blokować automatyczną obsługę plików „cookies/ciasteczek” lub informować o próbach ich każdorazowego przesłania do urządzenia wykorzystywanego przez użytkownika. W celu skonfigurowania opcji swojego urządzenia w zakresie wyrażenia zgody na zapisywanie plików cookies oraz określenia zakresu zapisywanych cookies możesz zmienić ustawienia wykorzystywanej przez Ciebie przeglądarki internetowej. O zarządzaniu plikami Cookies w poszczególnych przeglądarkach można znaleźć informacje na stronach:
•    Internet Explorer: http://support.microsoft.com/kb/196955/pl
•    Firefox: http://support.mozilla.org/pl/kb/ciasteczka
•    Chrome: http://support.google.com/chrome/bin/answer.py?hl=pl&answer=95647
•    Opera: http://help.opera.com/Linux/12.10/pl/cookies.html
•    Safari: http://support.apple.com/kb/HT1677?viewlocale=pl_PL&locale=pl_PL
W ramach naszych stron i serwisów internetowych wykorzystujemy następujące rodzaje plików cookies:
a)    pliki cookies przechowujące identyfikator sesji, który jest niezbędny do przechowania informacji o fakcie bycia zalogowanym w serwisie lub wypełnienia formularza;
b)    count – cookie służące do zliczania ilości odwiedzin na stronie;
c)    NID, PREF – Google Maps dostarczający interaktywne rozwiązania w zakresie map, które umożliwia podmiotom publikującym treści na dołączanie do ich stron dopasowanych do sytuacji interaktywnych map,
d)    Cookie Google Analytics;
e)    cookie dotyczące ustawień okna przeglądarki;

W przypadku, gdy użytkownik nie dokonana zmiany domyślnych ustawień przeglądarki internetowej w zakresie ustawień cookies, pliki te będą zamieszczone w urządzeniu końcowym użytkownika. Wyłączenie lub zmiana domyślnych ustawień plików cookies może spowodować utrudnienia w korzystaniu z niektórych naszych stron i serwisów internetowych.