Maria Szymanowska – polska „królowa tonów”
Obecnie panuje moda na odkrywanie obecności kobiet w muzyce poważnej, która przez wieki była – poza żeńskimi klasztorami – dziedziną opanowaną przez mężczyzn.
Jako pierwsze zaczęły zawodowo uprawiać muzykę śpiewaczki, później pojawiły się pianistki i kompozytorki. W Niemczech najbardziej znane są Clara Schumann (1840–1856), Fanny Hensel (siostra Feliksa Mendelssohna, żyjąca w latach 1805–1847) i niedawno odkryta Emilie Zumsteeg (1796– 1857). Wszystkie te panie „wyprzedza” nasza znakomita rodaczka, Maria Wołowska, po mężu Szymanowska (1789–1831), która jako pianistka i kompozytorka zyskała europejską sławę w latach dwudziestych XIX wieku. Jej sylwetkę prezentuje Danuta Gwizdalanka w książce wydanej przez Polskie Wydawnictwo Muzyczne w ramach cyklu „Małe monografie”.
Artystka nie pochodziła z muzycznej rodziny (jej ojciec był warszawskim piwowarem) ani nie wyszła za mąż za muzyka. Miała jednak możliwość uczenia się gry na fortepianie w rodzinnym domu i już w dzieciństwie objawiła swój wielki talent. Jeden z jej domowych występów opisuje Olga Tokarczuk w Księgach Jakubowych. Jako trzydziestolatka Szymanowska odważyła się wyjść poza obowiązujące konwenanse i poświęcić się karierze artystycznej. W tamtych czasach oczekiwano od dam, że śpiewem i grą będą umilać domową atmosferę, ewentualnie brać udział w koncertach dobroczynnych. Występy na większych estradach i odbywanie podróży koncertowych były traktowane jako sprzeniewierzenie się powołaniu kobiety. Szymanowska tłumaczyła, że przeznacza honoraria z występów na utrzymanie trojga dzieci, po rozwodzie z mężem. Argument ten był naciągany, bo jej dzieciom, przebywającym pod opieką ojca i dziadków, nie brakowało niczego. Ale trzymanie się tej wersji sprawiało, że artystka wywoływała współczucie i zrozumienie zamiast zgorszenia.
Franz Xaver Mozart, syn Wolfganga Amadé, swoją konstruktywną krytyką zmobilizował ją do pracy nad doskonaleniem warsztatu pianistycznego. Dlatego pojechała do Drezna, aby wziąć u niego kilka lekcji. W 1822 roku występowała w Moskwie i Petersburgu. Rosyjskie caryce Maria Fiodorowna i Jelizawieta Aleksiejewna przyznały jej tytuł „Pierwszej Nadwornej Pianistki Jej Królewskiej Mości”, co przyniosło jej rozgłos i zapewniło dochody. W latach 1823–1827 odbyła tournée po Europie, koncertując w Niemczech, Anglii, Francji, Szwajcarii, Włoszech i Rosji. Adam Mickiewicz w wierszu Do Maryi Szymanowskiej nazwał ją „królową tonów”. W 1834 roku w Paryżu poślubił jej córkę Celinę.
Jako kompozytorka Szymanowska zdobyła uznanie swojego niemieckiego kolegi Roberta Schumanna. Napisała ponad sto utworów na fortepian, głos i zespoły kameralne. W latach 1819–1820 wydawnictwo Breitkopf & Härtel opublikowało jej dzieła w sześciu antologiach. Tworzyła głównie miniatury fortepianowe i pieśni, łączące salonową lekkość z romantyczną ekspresją. Na YouTube można znaleźć wykonania niektórych jej utworów.
Przyjaźń z Księciem Poetów
Autorka książki podejmuje wątek przyjaźni Marii Szymanowskiej z Johannem Wolfgangiem Goethe, która obrosła mitem. Historię tę opisał wcześniej Bolesław Lubosz w „Opowieściach o sławnych kochankach” (KAW, 1987), poświęcając jeden z rozdziałów znajomości tych dwojga. Fascynacja polską pianistką pomogła 72-letniemu poecie otrząsnąć się z zawodu miłosnego, jaki przeżył ze strony młodziutkiej Ulryki von Levetzow. Lubosz cytuje wypowiedź Karla Friedricha Zeltera, który napisał do Goethego po spotkaniu z Szymanowską: „Sie ist rasend in Dich verliebt…” Jednak zarówno z tego opracowania, jak i z książki Danuty Gwizdalanki nie wynika, jakoby znajomość Szymanowskiej i Goethego przekroczyła „granice przyzwoitości”, choć inspirowali się wzajemnie od strony artystycznej. „Książę poetów” poświęcił polskiej pianistce wiersz Pojednanie, w którym przedstawia muzykę jako pocieszycielkę. Utwór ten stanowi część Trylogii namiętności (Trilogie der Leidenschaft) z 1827 roku, uważanej za jedno ze szczytowych osiągnięć romantycznej poezji niemieckiej.
Danuta Gwizdalanka bardzo przystępnie i wciągająco opowiada historię Szymanowskiej, więc nawet czytelnik mniej wtajemniczony w zagadnienia muzyczne może po nią sięgnąć. Fragmenty o charakterze bardziej naukowym przeplatają się z faktami biograficznymi i anegdotami. Polecam tę pozycję jako prezent gwiazdkowy dla osób zainteresowanych obecnością polskich kobiet w kulturze europejskiej. Niemieckie tłumaczenie biografii Szymanowskiej ukazało się nakładem wydawnictwa Harrasowitz pod tytułem Der «weibliche Vulcan» – jak nazwał artystkę Johann Wolfgang Goethe.
A oto jego wyżej wspomniany wiersz:
Pojednanie
Do Madame Marii Szymanowskiej
Namiętność męką! Któż da, by ucichło
To serce, które strat swych już nie zliczy?
Kędyż godziny, co zbiegły tak rychło?
Próżno czar kwitnął największej słodyczy!
Mrok w duszy, źródło natchnienia zmącono,
Świat wzruszeń świętych okrył się zasłoną.
Lecz oto skądeś powstaje muzyka,
Dźwięki splatając w tonów miliony;
Całą istotę ludzką wskroś przenika,
Aż duch jej wiecznym pięknem napełniony.
Łza wilży oko, a duszy żywiołem
Niebiańskie dobro dźwięków i łez społem.
I czuje serce z ulgą niespodzianą,
Że jeszcze bije, chce bić, by w ofierze
Za przeobfitą łaskę otrzymaną
Samo się oddać ochotnie i szczerze.
I w dziękczynieniu błogim się odsłania
Podwójne szczęście: dźwięków i kochania!
(przekład z niemieckiego Alina Świderska)
Jolanta Łada-Zielke