Polskie głosy podbijają hamburską scenę operową
Tak wielu znakomitych polskich śpiewaków w Staatsoper Hamburg jeszcze nie było! Od listopada ubiegłego roku w każdej, zarówno premierowej, jak i wznawianej produkcji, występuje chociaż jeden wokalista z kraju nad Wisłą. Są to głównie niskie męskie głosy – basy i barytony. Z trzema z nich przeprowadziłam rozmowy dla portalu PolishOperaNow#, który opublikował je w językach polskim i angielskim. Ich fragmenty cytuję w tym artykule.
Adam Palka - Fot. Kristijan Matic
Adam Palka dał się już poznać melomanom jako Mefisto, przede wszystkim w operze Faust Gounoda, którego śpiewał w Sztuttgarcie i we Wiedniu. Na YouTube dostępne jest nagranie arii Mefista z opery Arigo Boito pod tym samym tytułem, w wykonaniu tego polskiego basa. W Hamburgu Palka wystąpił w Luizie Miller Giuseppe Verdiego jako hrabia Walter – jeden z „czarnych charakterów”, który podstępem i zbrodnią uzyskał tytuł hrabiowski. Walter zmusza swojego syna Rodolfo, aby poślubił bogatą księżnę, podczas gdy ten kocha z wzajemnością dziewczynę z ludu, tytułową Luizę. Zdaniem Adama Palki Walter to diaboliczna i typowo verdiowska postać. Razem z George Gagnidze, który gra ojca Luizy, staraliśmy się pokazać jak najbardziej sugestywnie różnicę między tymi dwoma rodzicielami. Po udziale w hamburskiej produkcji śpiewam w Sztuttgarcie Sarastra, przed czym długo się wzbraniałem, ze względu na barwę głosu. Teraz już jestem gotowy, bo w ciągu ostatnich lat mój głos rozwinął się w dół, czyli stał się niższy i cięższy. Dlatego musiałem pożegnać się z rolą Figara, którą wcześniej często grałem. W przyszłym sezonie zaśpiewam też swojego pierwszego Zachariasza w „Nabucco”, o czym marzę, odkąd usłyszałem w tej partii wybitnego Rafała Siwka. Później wystąpię jako Timur w „Turandot” Pucciniego w Londynie. Bardzo lubię tę operę za wspaniałą muzykę. To niezwykle trudne dzieło dla sopranu i tenora, więc śpiewanie w nim, w topowych teatrach, daje możliwość dzielenia sceny z najlepszymi wykonawcami na świecie.
Andrzej Dobber - Fot. Andrzej Świetlik
W Staatsoper Hamburg często występuje znany naszym cztelnikom Andrzej Dobber. W ostatniej premierze Wolnego strzelca Carla Marii von Webera śpiewa partię Otokara. Jest to dla niego swego rodzaju powrót do początków kariery: Po pobycie na stypendium w Konserwatorium Meistersinger (obecnie Uniwersytet Muzyczny w Norymberdze) zacząłem pracować w tamtejszym teatrze jako „Bass Zweiten Fachs”, czyli śpiewałem mniejsze role – opowiada artysta. Rok później dyrygent Christian Thielemann został dyrektorem muzycznym Norymberskiego Teatru Państwowego i po przesłuchaniu pozwolił mi przejść na wyższy rejestr. Od tego czasu w moim kontrakcie widnieje zapis, że jestem barytonem bohaterskim. Partię Otokara śpiewałem po raz pierwszy w 1988 roku właśnie w Norymberdze i cieszę się, że powtarzam ją teraz w Hamburgu. Jest niewielka, ale bardzo ważna.
Hubert Kowalczyk - Fot. Natalia Jansen
Syn Andrzeja Dobbera, Vincent, śpiewa w Chórze Dziecięco-Młodzieżowym Staatsoper Hamburg „Alsterspatzen” i pobiera lekcje u taty, który uważa go za pojętnego ucznia:
Z perspektywy ojca mogę powiedzieć, że istnieje między nami piękna relacja, bo jestem dla niego naturalnym autorytetem. On zajmuje się operą od rana do wieczora, ma ulubione tytuły, arie i wykonawców. Ja zawsze próbowałem przemycić mu tę wiedzę, zamiast stawiać go do pionu i kazać mu śpiewać. Teraz też nie prowadzę z nim „normalnych” lekcji emisji głosu. On lubi mnie słuchać i czasem mówi: Tato, ale pięknie zaśpiewałeś tę frazę! A ja mu tłumaczę, jak to robię. Nie ma żadnego buntu z jego strony, choć właśnie przechodzi okres dojrzewania i mutację. Ja zresztą nigdy nie stosowałem wobec moich dzieci jakiegokolwiek przymusu. Poza tym Vincent jest utalentowany z natury i szybko pojmuje rzeczy, które innym ludziom trzeba tłumaczyć latami. Jeśli ktoś tu w operze zwraca mu uwagę, odpowiada, że uczy się u taty.
Młodszy kolega Andrzeja Dobbera, bas Hubert Kowalczyk, gra w Wolnym strzelcu rolę leśniczego Kuno, ojca Agaty, o której rękę ubiega się strzelec Maks. Musi w tym celu wygrać konkurs strzelecki, jak każe stara tradycja. Kowalczyk bardzo przekonująco gra strażnika owej tradycji – pokrzywionego, kuśtykającego starca. Ten polski bas jest od 2021 roku członkiem zespołu solistów Staatsoper Hamburg. Dwa lata temu debiutował jako Colline w Cyganerii, a teraz jego kariera zaczyna nabierać rozmachu. Fakt, że dyrekcja Staatsoper Hamburg powierzyła mi rolę Kuna, uważam za kredyt zaufania wynikający stąd, że od ponad dziesięciu lat mieszkam w Niemczech i biorę udział w tutejszym życiu artystycznym. W tym roku śpiewam tu jeszcze Sarastra, Sparafucile i Ferranda. Debiut w partii Sarastra, w niemieckim teatrze klasy A, jest nobilitacją dla młodego basa i otwiera mu drogę do innych teatrów – mówi Hubert Kowalczyk.
Od grudnia gości na hamburskiej scenie sopranistka koloraturowa Aleksandra Olczyk, mistrzowsko wykonująca partię Królowej Nocy w Czarodziejskim flecie Mozarta, a tytułową rolę w Holendrze tułaczu Richarda Wagnera śpiewa Tomasz Konieczny.
Jolanta Łada-Zielke