W służbie Słowu Prawdy
Im się człowiek głębiej w wagę słowa i wcielania jego dramat wpatrzy, tym straszniej jest pióro wziąć do ręki… - Cyprian K. Norwid
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo (J 1,1).
Bóg – to Słowo przed wszystkim słowami, Przed-Słowo, Przed-Mowa wszelkiego bytu, Źródło wszelkiego istnienia. We wszystkich religiach świata słowo Boga stanowi o początku stworzenia. „Na początku było Słowo” – nie „jakiekolwiek”, które po wypowiedzeniu milknie i przemija, lecz słowo twórcze, wszechpotężne, w którym odwieczny Bóg wypowiada całą swą wszechmoc, mądrość i miłość. U początku świata stoi nie ślepy przypadek, lecz Słowo Boga, który powołuje świat do istnienia i obejmuje go „ramionami” swojej podtrzymującej wszystko przy życiu miłości. Słowo Boga to energia i życie. W przeciwieństwie do słów ludzkich ono przynosi tylko życie; nie rani, lecz pociesza i leczy, ożywia i odnawia, tworzy nowość. To Słowo przynosi miłość, wolność, wiarę, zbawienie; pokazuje, jak żyć, otwiera perspektywy, umacnia. Jest pełne Sensu, Prawdy i Miłości.
„A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1,14).
Bóg nie potrzebuje wielu słów. U brzasku stworzenia rzekł: „Niech się stanie!” A gdy nadeszła pełnia czasów, wypowiada tylko jedno słowo: Jezus! I Ono wyraża wszystko: „W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła” (J 1,4).
To wcielone Słowo, Jezus Chrystus, mówi stale światu – w Kościele i przez Kościół jako „dom Słowa” – słowa, które przetrwają wszystko: władców, ideologie, trendy, ducha czasu. On ogarnia nas mocą odwiecznego Słowa i napełnia siłą Ducha, byśmy sami stali się żywotnymi słowami Boga, głoszącymi Jego czułą miłość i wezwanie do szacunku wobec każdego człowieka i wszelkiego stworzenia. Znamienne, że Jezus nie pozostawił po sobie niczego na piśmie. Tylko jeden raz, gdy faryzeusze oskarżali cudzołożną kobietę, „nachyliwszy się, pisał palcem po ziemi” (J 8,6). On głosił Słowo Boga i wyrażał je całą swoją egzystencją. Tego trzymali się także Apostołowie. Dobrze się stało, że później Ewangeliści, św. Paweł i paru innych uczniów, niejedno zapisali, gdyż w przeciwnym razie nie mielibyśmy Nowego Testamentu. Ale istotny jest ów Pra-początek, Pra-wzór: Słowo Boga może być przekazywane wiarygodnie przede wszystkim poprzez świadectwo własnego życia. „A Słowo stało się ciałem” – „ciałem”, a nie papierem, książką, encyklopedią. To dotyczy każdego chrześcijanina i całego Kościoła. Nie wolno dopuścić, by żywe Słowo Boga zastąpiły pisma, dokumenty, listy i instrukcje.
Temu Wcielonemu Słowu Boga – Jezusowi, temu Życiu, tej Światłości i tej Prawdzie służy już 18 lat nasz polonijny dwumiesięcznik Moje Miasto, a konkretnie cały Zespół Redakcyjny i piszący dla Czytelników autorzy, dziennikarze, sprawozdawcy i recenzenci.
Odpowiedzialność za słowo
Niemieckie Księgarnie przyznały w 1989 r. coroczną nagrodę pokojową Wacławowi Havelowi, późniejszemu prezydentowi Czech. Ponieważ władze komunistyczne uniemożliwiły mu osobisty odbiór tej nagrody w kościele św. Pawła we Frankfurcie, przesłał on swoje podziękowanie do Zarządu Niemieckich Księgarni. To „dziękczynne przemówienie”, któremu Havel nadał tytuł: „Słowo o słowie” jest bardzo wymownym świadectwem o sile i niebezpieczeństwach języka. Havel pisał m. in.: „Na początku było Słowo. To cud, któremu zawdzięczamy to, że jesteśmy ludźmi. Ale słowo jest też pułapką, sprawdzianem, podstępem, testem”.
Czeski literat zdawał sobie sprawę z fascynacji, jaka może towarzyszyć słowu i oddziaływać tak w kierunku dobra jak zła. W przejmujących słowach opisuje on, do czego są zdolne ludzkie słowa: poruszają ludzi, rodzą nieporozumienia, sieją strach i przerażenie, wywołują przemoc i rewolucje, burzą trony i obalają reżimy. Słowo może być jak śmiercionośna strzała, która wbija się w serce i w ducha, i tam zostawia swoją truciznę. Słowo może działać także jak jasny reflektor, jak snop światła w królestwie ciemności. Byłoby interesujące prześledzić pod tym kątem dzieje ludzkości i zbadać, jak „wybitne postacie”, które słowem pisały i tworzyły historię, przynosiły wolność i dobro lub nieszczęście i ból, raniąc i zabijając. Słowa Havla są niejako echem tego, co o niebezpieczeństwie języka pisał obrazowo św. Jakub Apostoł: „Język, mimo że jest małym organem, ma powód do wielkich przechwałek. Oto mały ogień, a jak wielki las podpala. Tak i język jest ogniem, sferą nieprawości. Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało i sam trawiony ogniem piekielnym rozpala krąg życia. Wszystkie bowiem gatunki zwierząt i ptaków, gadów i stworzeń morskich można ujarzmić i rzeczywiście ujarzmiła je natura ludzka. Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu. Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi!” (Jak 3,5-10).
Tę wszechpotężną władzę języka jeszcze dobitniej formułuje mędrzec Syrach:
„Początkiem każdego dzieła – słowo, a przed każdym działaniem – myśl. Korzeniem zamierzeń jest serce, skąd wyrastają cztery gałęzie: dobro i zło, życie i śmierć, a nad tym wszystkim język ma pełną władzę” (Syr 37,16-18).
Dla mnie jako chrześcijanina zawsze jest aktualne pytanie: jak oddziałuje moje słowo, wypowiadane lub pisane, w osobistych rozmowach, we wspólnocie Kościoła, w mediach społecznościowych? Czy ono jest zgodne z duchem tajemnicy Wcielenia Słowa Bożego? Nieraz ma się wrażenie, że ludzkie słowo niewierne prawdzie, pozbawione miłości, nasycone brutalnością, jakby chciało zaprzeczyć faktowi, że „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”, i że jest poniekąd bezpośrednio w tę boską rzeczywistość wymierzone. Już Cyprian K. Norwid zwrócił uwagę na więź słowa z tajemnicą Wcielenia:
„Jakiż jest bowiem słowa c e l i arcydzieło, Jeżeli nie to? – by Ludzkość wszelaką przyjęło, A dotrzymało Boskość (…)”
Słowo ma niezwykłą siłę oddziaływania: pozytywną i negatywną, twórczą i destrukcyjną. Może pociągać lub odpychać, koić ból lub zadawać rany, nieść pokój lub wzniecać zamęt, uspokajać lub wywoływać lęk i przerażenie, budzić otuchę lub zniechęcać, pouczać lub propagować błąd, nieść światło lub pogrążać w ciemności, służyć dobru lub złu, życiu lub śmierci. Niebezpieczeństwo nadużycia boskiego daru słowa zobowiązuje każdego do czujności, do koniecznej ascezy w tym zakresie, jak to wyraził psalmista:
„Będę pilnował dróg moich, abym nie zgrzeszył językiem, nałożę na usta wędzidło” (Ps 39,2).
Ks. dr hab. Jerzy Grześkowiak