Prawdziwe oblicze Jezusa?
Chusta z Manoppello
Jak wyglądał Jezus z Nazaretu? Na to pytanie nie znajdziemy odpowiedzi w żadnym wiarygodnym źródle. Jezus żył w Palestynie, w narodzie, który od wieków miał zakaz tworzenia obrazów Boga i ludzi żyjących. Pierwsi chrześcijanie, w większości pochodzenia żydowskiego, a więc wychowani w kręgu oddziaływania tego zakazu, nie zabiegali o utrwalenie postaci swego Mistrza. Nie może więc dziwić brak portretu Jezusa. Ten fakt zaś rzutuje na wartość wszystkich prób, by odtworzyć zewnętrzny wygląd Syna Bożego, który stał się człowiekiem.
Burzliwe dzieje
Od dwóch tysięcy lat mówi się w Kościele o „nie ręką ludzką namalowanym obrazie Jezusa”. Aż do połowy ostatniego tysiąclecia miejscem przyciągającym tłumy pielgrzymów był Rzym z tzw. Sudarium, określanym jako „Chusta Weroniki”. „Vera eicon” – czyli „prawdziwy obraz Chrystusa” (Vera eicon = Veronika) wiąże się z opowieścią, iż pewna kobieta o imieniu Berenice podała Jezusowi na drodze krzyżowej chustę dla otarcia potu, po czym pozostały na niej rysy Jego twarzy. Ta scena wywodząca się z pobożności ludowej, a biblijnie niczym nie udokumentowana, stała się w XVII wieku szóstą stacją w nabożeństwie Drogi Krzyżowej.
Owa „chusta Weroniki” pierwotnie przechowywana w kapadockim mieście Kamulla została w 574 roku przeniesiona do Konstantynopola, a następnie w 705 roku do bazyliki św. Piotra w Rzymie. Poeci Dante Alighieri i Francesco Petrarka oraz podróżnik Marco Polo opisywali, jak pokazywano ją mieszkańcom Rzymu i pielgrzymom. Od 1208 roku (papież Innocenty III) wprowadzono zwyczaj dorocznej procesji ulicami Rzymu do bazyliki Świętego Ducha. W 1506 roku w bazylice św. Piotra przygotowano nawet specjalny skarbiec dla tej ważnej relikwii. I właśnie wtedy ona w tajemniczy sposób zniknęła, a sam obraz stał się legendą. w małym miasteczku Manoppello w Abruzji, gdzie od 1638 roku czczony jest w kościele Kapucynów.
Chusta z Manoppello
W życiu religijnym są przeżycia, których zapomnieć nie sposób. Do takich należy moja obecność w Manoppello (2013 r.) wraz z kilkudziesięciu pielgrzymami, którymi opiekowałem się duszpastersko w drodze do sanktuarium Padre Pio. Najpierw miało tam miejsce spotkanie i długa rozmowa z niemiecką trapistką Blandiną Paschalis Schlöemer, która od lat prowadzi tam badania i oprowadza pielgrzymów dowodząc autentyczności i wyjątkowego znaczenia owej chusty jako świadka zmartwychwstania Chrystusa. Wspierają ją w tym zakresie swoimi badaniami historyk sztuki Heinrich Pfeiffer i pisarz Paul Badde.
Z bijącym z przejęcia sercem z przepełnionym wdzięcznością żarem ducha, w mistycznym uniesieniu, wpatrywałem się potem rozgorączkowanymi oczami długo…, w odległości niecałego metra, jak urzeczony, w tę nadzwyczaj cenną relikwię chrześcijaństwa – w oblicze Jezusa Chrystusa. To przeżycie mogę porównać tylko z kilkoma minutami w grocie zmartwychwstania Pana w Jerozolimie, gdy z dłońmi i czołem opartymi na płycie grobu dziękowałem Bogu za nadzieję Zmartwychwstania.
Całun w Manoppello jest uważany przez jednych za oryginał chusty św. Weroniki, a przez drugich za chustę, którą zgodnie z opisem ewangelicznym owinięto głowę Jezusa po śmierci krzyżowej. Volto Santo (po włosku) znaczy Święte Oblicze, jest tkaniną o wymiarach 17,5 cm szerokości na 24 cm długości. Przechowywane jest w obustronnie oszklonej monstrancji. Obraz jest przeźroczysty. Chusta jest wykonana z bisioru, czyli z jedwabistych nici wytworzonych z małży przyczepionych na skałach na dnie morskim. Był to w starożytności ulubiony, ale bardzo drogi materiał, sporządzony z jedwabistych cieniuteńkich nici (cztery razy cieńszych niż kobiece włosy). Według fachowców na tym materiale nie da się nic zrobić, ani rysować, ani malować, ani drukować. Stąd pytanie, jak powstały na tym materiale wyraźne rysy twarzy Jezusa?
Prawdziwy szok – nie ma farby, brak pigmentów, a jest obraz, w dodatku widoczny z obu stron. To nie hologram ani fotografia, ani obraz, a jednak widać twarz. Naukowcy są zdania, że ów obraz jest skutkiem energii zmartwychwstania. To w chwili zmartwychwstania odbiła się na owej przeźroczystej tkaninie twarz Jezusa ze śladami tortur i ran, jeszcze nie w pełni przebóstwiona, ale już żywa. Całun z Manoppello to zatem autentyczny świadek Zmartwychwstania.
Co więcej, badania naukowe doprowadziły do stwierdzenia, że twarz z Manoppello pokrywa się wiernie, co do joty, z twarzą mężczyzny z Całunu Turyńskiego. Różnica między wizerunkami wynika z tego, że Całun Turyński przedstawia osobę martwą, a całun z Manoppello żywą; po drugie: Całun Turyński przedstawia negatyw (wsączona w płótno krew, woda, oleje), a Całun z Manoppello pozytyw. Andreas Resch z Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego zestawiając oba wizerunki za pomocą wysokiej rozdzielczości fotograficznych powiększeń doszedł do wniosku, że oblicza obu Całunów wykazują stuprocentową zgodność, która wyklucza jakąkolwiek przypadkowość, a podobieństwo to dowodzi, iż mamy do czynienia z odbiciem oblicza tej samej osoby.
Autor w Manoppello
W świetle tych faktów i wyników badań naukowych i historycznych nie dziwi, że także papież Benedykt XVI w dwa lata po objęciu Stolicy Piotrowej odwiedził Manoppello i modlił się przed Volto Santo (1.09.2006 r.), a kościół podniósł do godności bazyliki. (Lektura do pogłębienia tematu: Paul Badde, Boskie Oblicze. Całun z Manoppello, Radom 2006; Grzegorz Górny, Świadkowie Tajemnicy, Warszawa: Rossikon Press 2012.)
Ks. dr hab. Jerzy Grześkowiak