Ludzie przestali ze sobą rozmawiać...

Aldona Likus-Cannon

Nareszcie wyszło słońce, zapowiada się piękna wiosna. Wczoraj jeszcze padał śnieg i straszyło zimą, a to przecież już kwiecień. Pogoda wyrabia z nami, co chce, ale zresztą nie tylko ona.

Między rządzącymi i kwietniem nastąpiła dziwna synchronizacja, zgodnie z niemieckim przysłowiem: „der April macht was er will” (pol.: kwiecień plecień…). Nagle w słoneczny dzień pojawia się burza albo obfite opady śniegu, a potem znowu świeci słońce. W jeden dzień sklepy są otwarte, na drugi zamknięte. Raz dzieci chodzą do szkoły, raz siedzą w domu. Męcząca jest taka pogoda. Ludzie powoli mają dosyć. Zawsze mili, pogodni, nadzwyczaj uprzejmi monachijczycy zrobili się jacyś nerwowi.

Dzisiaj wyjątkowo nic im nie pasowało. Najpierw odczułam to w sklepie ze zdrową żywnością. Ze względu na ograniczoną liczbę klientów, było w nim niewiele osób, dwie kasy, żadnej kolejki, więc gdy stojąca przede mną dziewczyna zaczęła mi dawać lekcje, że nie powinnam stać za nią, tylko przy drugiej kasie, pomyślałam, że coś wyjątkowo musiało ją ugryźć i nie ma gdzie się wyładować. Naciągnęłam maskę po same oczy i nie odezwałam się ani słowa. Spokojnie stałam dalej. Ona jednak nie dawała za wygraną i złowieszczo stwierdziła:
- Pani nie może tu stać.
- Mogę – odcięłam się krótko, a mój głos niespodziewanie stracił łagodność.
- Nie może – upierała się przy swoim, kończąc układanie towaru na taśmie.
- Mogę – powtórzyłam stanowczo.
- Nie jestem pewna – nie poddawała się.
- Babo, daj mi spokój – przebiegło mi przez myśl, ale nic nie odrzekłam, bo niespodziewanie do dyskusji wtrącił się kasjer.
- Ta pani może – powiedział bardzo spokojnie, chcąc załagodzić wiszącą w powietrzu burzę.
Ciągle nie mogłam zrozumieć, o co jej chodzi z tą kolejką. Jedyne, co zrozumiałam, że chce, abym poszła do drugiej kasy, która była pusta. Ale ja nie miałam ochoty się ruszać i nie poszłam. Jakaś przekorna się zrobiłam. Wychodząc ze sklepu machnęłam ręką, że ludzie jacyś nerwowi się robią i to całkiem bez powodu, a to kompletnie nie jest w stylu monachijczyków. Po drodze wstąpiłam do spożywczego. Tam jakaś inna kobieta nawrzeszczała na mnie, że stoję za blisko. Po części miała rację, więc bez słowa cofnęłam się do tyłu.

Pomyślałam, że to nie mój dzień, bo wszyscy na mnie wrzeszczą i nie powinnam więcej robić zakupów. Jednak po krótkim namyśle doszłam do wniosku, że właśnie dlatego, że wrzeszczą, powinnam to sobie wynagrodzić i wstąpiłam do drogerii. Nauczona dwoma poprzednimi doświadczeniami, stojąc do kasy upewniłam się, że stoję w prawidłowej kolejce i ze wzrokiem wlepionym w oznaczone na posadzce żółte linie sprawdziłam, czy zachowuję prawidłową odległość. Linie były wyjątkowo dokładnie odmierzone i zaznaczone grubą żółtą taśmą. W innych sklepach odstępy mają tylko metr, w tym miały dokładnie, albo nawet więcej, półtora metra. Uśmiechnęłam się do siebie, że już nikt nie może się do mnie doczepić, bo stoję na właściwej linii i w odpowiedniej odległości, gdy niespodziewanie z tyłu dobiegł mnie dobitny męski głos:
- Niech się pani posunie do przodu! Przecież nie można aż tak dużej odległości trzymać, bo niedługo wszyscy na ulicy wylądujemy.
Nareszcie jeden normalny – przebiegło mi przez myśl i automatycznie zrobiłam krok do przodu.
- Tak jest ok? – zapytałam odwracając się do tyłu.
Za mną stał starszy mężczyzna, około osiemdziesiątki, ubrany jakby wybierał się na randkę.
- Ok – uśmiechnął się.
Gdy wychodziłam ze sklepu, krzyczał coś jeszcze na kasjerkę, ale to już mnie nie interesowało. Ściągnęłam maseczkę i odetchnęłam z ulgą. Ludzie jacyś wybuchowi się zrobili. Wszystkiego mają dosyć. Wszystko ich denerwuje. Brak kontaktu, brak rozmowy, starają się wyładować na innych, nie kontrolując swych emocji. Maseczki nie tylko zasłaniają twarz, maskują uśmiech, ale przede wszystkim wywołują agresję

A może ludzie krzyczą, bo jak mówi się przez maseczkę, to nikt nikogo nie usłyszy? – przebiegło mi przez myśl, gdy kierowałam się do podziemnego przejścia. Przed zejściem w dół założyłam maseczkę. To takie ćwiczenie, jak na poligonie wojskowym. Maseczka na twarz, maseczka z twarzy. Można jeszcze wybrać opcję, maseczka cały czas na twarzy, ale ja lubię ćwiczenia, więc ściągam, gdzie przepisy zezwalają, i zakładam, gdzie przepisy nakazują. Wychodząc z podziemia, na dole ruchomych schodów, zobaczyłam starszego przygarbionego mężczyznę stojącego u samej góry. Czekał, kiedy schody zatrzymają się, aby mógł nimi zjechać. Młodzi, zabiegani ludzie śpieszyli się, aby wjechać na górę. Nie miał wielkich szans, aby zjechać w dół. Przystanęłam na chwilę, tamując ruch i poczekałam, aż schody się zatrzymają. Gdy starszy pan, zjeżdżał w dół, ja wbiegałam do góry zwykłymi schodami, zadowolona, że mogę trochę poćwiczyć. Gdy mijaliśmy się, on na ruchomych schodach, ja na zwykłych, odsunął maseczkę i wymachując ręką z uśmiechem krzyczał:
- Danke schön, danke schön!
Jego śmiejące się oczy i głośny okrzyk radości zrobiły mi dzień. Nawet nie przyszło mi na myśl, że zauważy mój „bohaterski czyn”, a tym bardziej, że tak bardzo się ucieszy i podziękuje.

W życiu niewiele potrzeba, aby sprawić komuś radość, jeszcze mniej, aby wyprowadzić kogoś z równowagi. Szkoda, że robimy się coraz bardziej drażliwi, przemęczeni i nerwowi. Zakryci maseczkami, pozbawieni wolności, mamy dosyć, nie tylko kwietniowej pogody, ale też rządowych decyzji – „der April macht was er will”. Friedrich Nietzsche pewnie by powiedział, „to, co nas nie zabije, uczyni nas silniejszymi”, ale każdy człowiek ma swoje granice wytrzymałości i dla każdego są one inne. Pozostaje nam tylko wierzyć, że faktycznie będziemy silniejsi, a to wszystko naprawdę nas zahartuje, a nie wykończy.

Aldona Likus-Cannon

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Zrozumiałem

 

Polityka cookies

Przeglądarki internetowe domyślnie dopuszczają umieszczanie plików „cookies/ciasteczek”, czyli informacji zapisywanych na urządzeniach „komputerowych” użytkowników.

Ustawienia przeglądarek internetowych mogą zostać zmienione tak, aby blokować automatyczną obsługę plików „cookies/ciasteczek” lub informować o próbach ich każdorazowego przesłania do urządzenia wykorzystywanego przez użytkownika. W celu skonfigurowania opcji swojego urządzenia w zakresie wyrażenia zgody na zapisywanie plików cookies oraz określenia zakresu zapisywanych cookies możesz zmienić ustawienia wykorzystywanej przez Ciebie przeglądarki internetowej. O zarządzaniu plikami Cookies w poszczególnych przeglądarkach można znaleźć informacje na stronach:
•    Internet Explorer: http://support.microsoft.com/kb/196955/pl
•    Firefox: http://support.mozilla.org/pl/kb/ciasteczka
•    Chrome: http://support.google.com/chrome/bin/answer.py?hl=pl&answer=95647
•    Opera: http://help.opera.com/Linux/12.10/pl/cookies.html
•    Safari: http://support.apple.com/kb/HT1677?viewlocale=pl_PL&locale=pl_PL
W ramach naszych stron i serwisów internetowych wykorzystujemy następujące rodzaje plików cookies:
a)    pliki cookies przechowujące identyfikator sesji, który jest niezbędny do przechowania informacji o fakcie bycia zalogowanym w serwisie lub wypełnienia formularza;
b)    count – cookie służące do zliczania ilości odwiedzin na stronie;
c)    NID, PREF – Google Maps dostarczający interaktywne rozwiązania w zakresie map, które umożliwia podmiotom publikującym treści na dołączanie do ich stron dopasowanych do sytuacji interaktywnych map,
d)    Cookie Google Analytics;
e)    cookie dotyczące ustawień okna przeglądarki;

W przypadku, gdy użytkownik nie dokonana zmiany domyślnych ustawień przeglądarki internetowej w zakresie ustawień cookies, pliki te będą zamieszczone w urządzeniu końcowym użytkownika. Wyłączenie lub zmiana domyślnych ustawień plików cookies może spowodować utrudnienia w korzystaniu z niektórych naszych stron i serwisów internetowych.