Spotkanie z Pisarzem - Remigiusz Mróz
Remigiusz Mróz już od kilku lat szturmem podbija serca polskich czytelników i jest najlepszym przykładem na to, że jako Polacy, nie mamy się czego wstydzić, jeśli chodzi o szeroko pojętą literaturę sensacyjną i kryminalną
Z wykształcenia doktor prawa, z powołania pisarz, a do tego skromny, sympatyczny i otwarty na czytelnika człowiek. Do tej pory wydał 11 powieści, z czego 3 stanowią odrębne historie: „Chór zapomnianych głosów”, „Wieża milczenia” i „Turkusowe szale”, a pozostałe 8 wchodzi w skład cyklów: Parabellum, Joanna Chyłka i Trylogia z komisarzem Forstem. Są to pozycje bardzo zróżnicowane tematycznie, więc z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie, a ja ze swojej strony zapewniam, że niezależnie od fabuły każda z tych książek jest szalenie wciągająca i trzymająca w napięciu do samego końca. Aby lepiej poznać tego autora i dowiedzieć się, jakich jeszcze tytułów możemy się spodziewać w najbliższym czasie, serdecznie zapraszam do przeczytania rozmowy, jaką z nim przeprowadziłam.
MG: Jak zaczęła się pańska przygoda z pisaniem?
RM: Od czytania. Od bezsenności. A właściwie od jednego i drugiego w pewnym sensie. Jako dziecko nie potrafiłem za snąć, jeśli rodzice nie poczytali mi choćby przez pół godziny. Często sam dopowiadałem sobie ciąg dalszy lub wymyślałem własne historie, a w podstawówce zacząłem eksportować je z wyobraźni do komputera. I tak to się zaczęło.
MG: Czy ma pan jeszcze inne pasje oprócz książek?
RM: Na dobrą sprawę nie, bo chyba ich nie potrzebuję. Nie bez powodu mówi się, że kto czyta, ten żyje tysiącem żyć. Jeśli ktoś jeszcze przy okazji pisze, ta liczba żywotów zwiększa się jeszcze bardziej.
MG: Jakie książki czyta pan prywatnie?
RM: Przeważają skandynawskie kryminały, ale lubię sięgać po powieści z każdej półki. Ostatecznie jednak dość szybko wracam zawsze do mojego gatunku bazowego, gdzie pojawia się zbrodnia pod taką czy inną postacią. Czasem jest trudno. Teraz czytam Myśliwskiego i nie mogę przestać – Nesbø, Mankell, Nesser i inni poszli w odstawkę.
MG: Preferuje pan ideę spontanicznego pisania i czekania na wenę czy może systematycznej, codziennej pracy nad powieścią?
RM: Czekając na wenę, pisarz właściwie nie doczeka się niczego. A z pewnością nie końca pracy nad książką. To słowo trzeba usunąć ze słownika i pisać dzień w dzień, wyrabiając określoną normę ilościową lub godzinową. W moim przypadku to od dziesięciu do piętnastu stron dziennie, co przekłada się na typowy ośmiogodzinny dzień pracy. Z codziennymi nadgodzinami. A najlepsze jest to, że każda minuta spędzona przy książce to niesamowita frajda.
MG: Czy planuje pan wydawanie swoich powieści również poza granicami Polski?
RM: Oczywiście! Myślę, że każdy pisarz chce reprezentować swój kraj za granicą – to jeden z tych wielkich celów, które stawia sobie każdy z nas. Żadnych konkretów w kwestii moich książek niestety nie mogę ujawnić, ale chyba mogę zdradzić, że jestem dobrej myśli.
MG: Jakie premiery pańskich książek czekają nas w tym roku i kiedy możemy się ich spodziewać?
RM: Trzydziestego marca wraca niezmordowana warszawska prawniczka, Joanna Chyłka, która będzie musiała zmierzyć się zarówno z problemami na sali sądowej, jak i w życiu osobistym. Rewizja poruszy też pewien ważny temat, który z jakiegoś powodu omijamy w polskiej literaturze kryminalnej… Na przełomie maja i czerwca ukaże się zaś ostatni tom trylogii z Wiktorem Forstem. Właśnie kończę go pisać i mogę z czystym sercem przyznać, że takie emocje podczas tworzenia finału nie towarzyszyły mi przy pracy nad żadną inną książką.
MG: Dziękuję za czas poświęcony czytelnikom „Mojego Miasta”. Życzę Panu wielu kolejnych sukcesów, a naszych czytelników gorąco zachęcam do zapoznania się z twórczością Remigiusza Mroza.
rozmawiała Małgorzata Gąsiorowska
Po więcej informacji o tym, co warto czytać, zapraszam na www.magotaczyta.blogspot.de oraz www.facebook.com/magotkowo