Wolność, upojenie, czarne koty i… Przybyszewski
Recenzja książki Andreasa Schwaba
„Freiheit, Rausch & Schwarze Katzen. Eine Geschichte der Boheme”,
wydanej przez C.H. Beck-Verlag
Na okładce książki widnieje reprodukcja plakatu reklamowego z 1900 roku, który przedstawia martwą naturę z czarnym kotem popijającym absynt z kryształowego kieliszka. Czarny kot był symbolem cyganerii artystycznej przełomu XIX i XX wieku. Taką nazwę przyjął najpopularniejszy paryski kabaret na Montmartre.
Andreas Schwab nawiązuje do opery Giacomo Pucciniego Cyganeria, opartej na motywach powieści Henriego Murgera, która miała swoją premierę w 1896 roku w Theatro Regio w Turynie i jest do dziś jedną z pięciu najczęściej wystawianych oper. Autor książki ukazuje przedstawicieli cyganerii nie jako przymierających głodem malarzy, poetów i muzyków, zakochanych w umierających na gruźlicę śpiewaczkach lub tancerkach. Pokazuje też artystów odnoszących sukcesy w takich ośrodkach kultury jak Paryż, Berlin i Wiedeń. Klamrą spajającą treść publikacji są burzliwe dzieje małżeństwa dramatopisarza Augusta Strindberga i dziennikarki Fridy Uhl.
Na urok bohemy składają się wielkie dzieła sztuki i literatury oraz związane z nimi: dekadencki nastrój, niepewność jutra, podatność na choroby, chroniczny brak pieniędzy i balansowanie na granicy śmierci. Podczas lektury wyobraźnia przenosi nas do wnętrz paryskich kawiarni, na Montmartre lub Montparnasse, albo na widownię powstałego w 1884 roku teatru Moulin Rouge. Można niemal poczuć zapach świeżo parzonej kawy i tytoniu, a w głowie szum od nadmiaru „zielonej wróżki”, czyli absyntu, trunku artystycznej bohemy, który podobno posiadał właściwości halucynogenne. Na początku XX wieku zakazano spożywania tego napoju, po tym jak ktoś pod jego wpływem popełnił zbrodnię. Wybuch I wojny światowej unicestwia międzynarodowy barwny charakter bohemy. Francuska operetka przestaje wtedy służyć celom wyłącznie rozrywkowym i staje się nośnikiem treści patriotycznych.
Krzyżanowska i Przybyszewski
Oprócz Strindberga i Murgera na kartach powieści pojawiają się poeci: Charles Baudlaire i Richard Dehmel, pisarze: Hans Jaeger, Frank Wedekind, Guy De Maupassant i Emil Zola; malarze Franz Marc, Edvard Munch i Henri de Touluse- Lautrec, a także kompozytor Hector Berlioz. Kobiety w tej społeczności to nie tylko „gryzetki”, pełniące rolę muz lub pocieszycielek artystów. Są wśród nich panie zajmujące się literaturą, sztuką, dziennikarstwem, a nawet polityką. Schwab zapoznaje nas z tak nieprzeciętną osobowością jak Franziska zu Reventlow, pisarka, malarka i tłumaczka. Podobną aktywność przejawiają Hedwig Lachmann, Else Lasker-Schüler, George Sand, Luise Colet, Dagny Juel oraz malarka Oda Krogh. Wśród sławnych szansonistek na uwagę zasługują Polaire (Èmilie Marie Bouchaud), Jeanne Bloch, Marya Delvard, Fèlicia Mallet, Lise Fleuron. Yvette Guilbert – królowa szansonistek, zwana „Boticellim przedmieść Paryża” – odbywa w 1896 roku tournée po Stanach Zjednoczonych, wykonując samodzielnie zrekonstruowane XIII- i XIV-wieczne pieśni starofrancuskie.
Niektóre intelektualistki przełomu wieków podejmują walkę o równouprawnienie kobiet, a są to Ida Dehmel, Laura Morh, Gertrud Bäumer i nasza rodaczka Josepha (Józefa) Krzyżanowska. Na temat polskiej wykładowczyni „Uniwersytetu Latającego” pada w tej książce tylko jedno zdanie.
Więcej miejsca poświęca autor najsłynniejszemu, polskiemu, dekadenckiemu pisarzowi Stanisławowi Przybyszewskiemu, przedstawicielowi berlińskiej cyganerii. Przybyszewski pisał po niemiecku, a przed publikacją dawał swoje utwory przyjaciołom do korekty. Przez swoją romansową naturę i brak moralnych hamulców przyczynił się do śmierci dwóch bliskich mu kobiet. Schwab pisze, że po wybuchu I wojny światowej Przybyszewski stał się „polskim nacjonalistą”, co jest dużym uproszczeniem. Ta wojna stworzyła szansę na odrodzenie Polski po 123 latach, kiedy państwa okupujące nasz kraj wystąpiły przeciw sobie. Było rzeczą normalną, że u wielu Polaków, którzy wcześniej nie interesowali się polityką, doszły do głosu uczucia patriotyczne. Zaczęli więc działać na rzecz odzyskania i umacniania niepodległości. Przybyszewski nie był tu wyjątkiem i jego postawa nie miała nic wspólnego z nacjonalizmem, które to pojęcie wywołuje negatywne skojarzenia.
Pod wpływem lektury tej książki obejrzałam ponownie film Haakona Sandoya Dagny z 1977 roku, w którym norweska aktorka Lise Fjeldstad znakomicie kreuje tytułową bohaterkę. Nietypowa jak na tamte czasy polsko-norweska produkcja, przy współpracy z DEFA, opowiada historię Dagny Juel od momentu jej przybycia do Berlina, gdzie podjęła studia pianistyczne w tamtejszym konserwatorium, do jej tragicznej śmierci w Tbilisi. Artystka była początkowo związana z Edvardem Munchem, który wprowadził ją w kręgi berlińskiej bohemy. Tam Dagny poznała Stanisława Przybyszewskiego, za którego wyszła za mąż. W tej roli występuje Daniel Olbrychski, znany z takich międzynarodowych produkcji jak Rosa Luxemburg i Salt.
Jadwiga Zabierska