Most nad przepaścią pokoleniową
„Rotznasen” można przetłumaczyć jako „dzieciaki tupeciaki”, ale uczniowie szkoły cyrkowej o tej nazwie są raczej dzielne, bo wszystko, czego się tam uczą, potrafią w atrakcyjny sposób przekazać innym. Podczas cotygodniowych treningów ćwiczą typowe sztuczki cyrkowe, jak żonglowanie (również i ogniem), jazdę na jednokołowym rowerze, akrobatykę lub występy clownów. Dzięki temu pokonują nieśmiałość, uczą siebie i innych odpowiedzialności oraz społecznych zachowań. Za akcję „0-99” placówka otrzymała w 2018 roku Nagrodę dla Najlepszych Projektów Socjalnych ufundowaną przez sieć drogerii Budnikowski.
Tradycja szkół cyrkowych wywodzi się z Kolonii. Szkoła „Rotznasen” została założona jako pierwsza tego typu w Hamburgu przez Bettinę Bardell, Björna Dinklage i Arne Schulza.
„Byliśmy młodzi, niedoświadczeni – wspomina Arne Schulz – ale chcieliśmy pracować z dziećmi w cyrku. Wtedy nie było jeszcze w Hamburgu szkół cyrkowych, obecnie jest ich co najmniej osiem. Na imprezę inauguracyjną zaprosiliśmy zawodowych artystów i żonglerów, a telewizja RTL zrobiła z niej transmisję. Kilka dni później mieliśmy już ośmioro pierwszych uczniów, a po dwóch tygodniach ich liczba się podwoiła. Później założyliśmy stowarzyszenie, co ułatwiło nam działalność od strony prawnej”.
Na początku trenerzy pracowali z jedną grupą dzieci, zwaną „Rotznasen”. Ale chętnych wciąż przybywało, więc musieli wprowadzić podział wiekowy. Nazwa „Rotznasen” przypadła dzieciom od dziewiątego roku życia. Młodszą grupę, od 6 do 9 lat, nazwali „Rotznässchen”. W 1999 roku doszła grupa młodzieżowa „PapaRotzis” (12–18 lat). W roku 2000 były już dwie grupy „Rotznasen”, a wśród „Rotznässchen” wyodrębniono „Rotzlöffel” i „Rotzlümmel”. W 2017 roku dołączyły „Rotzküken” (pisklęta), czyli przedszkolaki, dla których zajęcia w cyrku to jeszcze zabawa. Dziś szkoła liczy około stu czterdziestu uczniów.
Placówka wychodzi ze swoją bogatą ofertą również do szkół i przedszkoli. Projekty trwają zazwyczaj od paru dni do tygodnia i kończą się przedstawieniem, podczas którego wszyscy uczestnicy prezentują nabyte umiejętności. W 1992 r. szkoła zorganizowała koncert galowy na rzecz dzieci z Czarnobyla. Od 1993 r. we wspólnych zajęciach z miejscowymi biorą udział także dzieci azylantów.
„Cyrk to wspaniałe medium, przez to, że tam się bardziej działa niż mówi – zaznacza Arne Schulz – Dlatego odnajdują się w nim dzieci pochodzące z różnych kultur. Ten projekt realizujemy obecnie w schroniskach dla uchodźców i jest on wspierany finansowo przez rozmaite fundacje działające w Hamburgu- Altonie, oraz przez urząd miasta”.
JAK U BABCI I DZIADKA
Uczestnicy nagrodzonego projektu to osoby w przedziale wiekowym od zera do 99 lat, czyli dzieci i seniorzy. Początkowo trenerzy realizowali go wyłącznie ze swoimi podopiecznymi, w tej chwili biorą w nim też udział dzieci spoza szkoły. Raz w tygodniu odwiedzają jeden z domów spokojnej starości, w którym trenują razem z jego mieszkańcami. Starsze osoby wykonują prostsze ćwiczenia, choć są wśród nich jeszcze osoby dość sprawne. Najczęstsze konkurencje to chodzenie po ułożonej płasko na podłodze drabinie albo żonglowanie chustkami. W trakcie zajęć panuje podobna atmosfera jak w czasie wizyty wnuków u babci i dziadka. W dniu świętego Mikołaja dwanaścioro dzieci w wieku 4−6 lat występuje wraz z dziewięcioma starszymi paniami w jednym z takich ośrodków na terenie Altony. Program prowadzą doświadczone trenerki Mareike Bongers i Joana Welteke. Najbardziej pomysłową figurą są choinki. Polega to na tym, że starsze panie siadają parami naprzeciw siebie na krzesłach, a dziecko wchodzi im na kolana i staje każdą nogą na udzie innej z nich. Panie trzymają mocno małego artystę, który następnie rozpościera ramiona niczym gałęzie. „Ta sztuczka nie jest wcale taka łatwa, jak się wydaje − wyjaśnia Mareike − Trudno utrzymać równowagę, zwłaszcza kiedy obie nogi dziecka nie znajdują się na tej samej wysokości. Ale ćwiczyliśmy to przez dwa tygodnie.”
Na koniec wszyscy aktorzy wraz z publicznością śpiewają piosenkę „Ich möcht mit einem Zirkus ziehen” przy akompaniamecie gitarowym Joany.
„Projekt cieszy się ogromnym powodzeniem, ponieważ jest coraz więcej starszych ludzi, którzy nie biorą już aktywnego udziału w życiu społecznym jak dawniej – zaznacza Arne Schulz – Wspólne działanie starszych i młodszych to wspaniały model przyszłościowy.
Starsi mogą ciągle jeszcze nauczyć się czegoś nowego i zaprezentować to publicznie, co ubarwia ich codzienność. Podczas wcześniejszych projektów dzieci odwiedzały też osoby obłożnie chore. Wprawdzie najmłodsi artyści byli zszokowani widząc kogoś, kto już nie potrafi mówić albo zasypia w trakcie rozmowy, ale większość z nich wcale nie chciała iść do domu. Naszym celem jest umożliwienie dzieciom nawiązania serdecznych kontaktów, a nawet przyjaźni z seniorami, żeby przychodziły do nich częściej niż raz w miesiącu. Jeżeli uda nam się to tu i teraz, nasz cel zostanie osiągnięty”. Taki cyrk służy budowaniu mostów między pokoleniami.
Dalsze informacje na temat szkoły dostępne są na stronie: www.circus-rotznasen.de