Pejzaż miejski czyli jak fotografować miasta
Tym artykułem pragnę zapoczątkować nowy cykl poradników, a właściwie moich osobistych doświadczeń w dziedzinie fotografii. Niech ten cykl nazywa się „Fotograf w podróży”, bo najczęściej to właśnie podróże są dla mnie pretekstem do fotografowania.
Chyba jestem mieszczuchem, bo uwielbiam miasta, zwłaszcza tak piękne jak na przykład te. Stare czy nowoczesne, nie ma to znaczenia pod warunkiem, że mają romantyczną duszę lub współczesny pazur.
Lubię też, gdy piękna architektura sąsiaduje z równie piękną naturą. Otoczenie gór, morza, parkowej zieleni lub np. rzeki wijącej się w centrum, dodaje miastu uroku, a mnie dodatkowo mnóstwa okazji do fotografowania.
Uwielbiam takie chwile, kiedy ono i ja jesteśmy sam na sam. Każda pora dnia czy roku może dostarczyć odpowiednich efektów pod warunkiem, że dobrze się do tego przygotujemy i maksymalnie wykorzystamy to, co daje nam Matka Natura. Sprzęt fotograficzny nie pozostaje bez znaczenia, choć właściwie fajne fotki można też zrobić zwykłym aparatem kompaktowym, a nawet telefonem komórkowym – zgodnie z powszechnym poglądem, że to nie aparat robi zdjęcia, a fotograf. Ja jednak pozostanę przy mojej lustrzance Canon, bo od pewnego czasu łączę w fotografii przyjemne z pożytecznym i chcąc sprzedawać kolejne zdjęcia, muszę się trochę bardziej postarać. Dlatego właśnie moim ciągłym towarzyszem i przyjacielem, a czasem też „kulą u nogi”, stał się ostatnio statyw. Bez niego praktycznie już nie wychodzę na sesję.
Fotografia to nic innego jak malowanie światłem, więc kluczowa staje się tu jego odpowiednia ilość i barwa. Kiedy wieczorem jest go mało, mniej go wpada przez nasz obiektyw, trzeba po prostu dłużej je wpuszczać, mówiąc fachowo: musimy wydłużyć czas ekspozycji oraz unieruchomić aparat, aby zdjęcia nie były poruszone i tym samym nieostre. I tu mój przyjaciel statyw okazuje się niezastąpionym asystentem. Nie chcąc tutaj Państwa zanudzać szczegółami technicznymi, parametrami ustawień i innymi fotograficznymi zawiłościami, odsyłam osoby zainteresowane tym tematem na moją stronę FotoReiseMania.
A tymczasem kilka prostych zabiegów prowadzących do tego, aby nasze zdjęcia (z dzisiejszego tematu „Pejzaż miejski”) były dla nas fajną pamiątką oraz aby podobały się nie tylko nam samym.
W tym celu wykorzystujemy to, co przynosi nam dzień lub noc oraz różne, czasem nawet dynamiczne warunki pogodowe. I tak:
- bezchmurne niebo to nudne zdjęcia, a ciekawe chmury dodadzą zdjęciu dynamiki; mokry po deszczu asfalt, a jeszcze lepiej kostka brukowa, zadziała jak lustro i wieczorne zdjęcia rozświetlonego miasta wyjdą po prostu bajkowo;
- umiejętne wykorzystanie lustra wody w kałuży, w sadzawce czy w rzece, nada naszemu zdjęciu ciekawego efektu odbicia;
- dla podkreślenia detali architektury warto wybierać tzw. złote godziny, np. późne popołudnie, a dokładnie godzinę przed zachodem słońca, kiedy miękkie złote światło pod odpowiednim kątem pada na obiekt fotografii i powoduje, że nie wychodzi on „płaski”, jak np. podczas południowego ostrego słońca;
- panoramy miast lub ich fragmenty wraz z niebem, ładnie wyglądają, gdy zdjęcie wykonamy podczas magicznej godziny – mojej ulubionej zresztą – nazywanej w fotografii niebieską. Jest to czas zmierzchu, czyli tuż po zachodzie słońca, kiedy niebo zmienia natężenie barw, z ciemnego niebieskiego przechodzi do granatu;
- I ostatnia już w tym wydaniu moja sugestia: piękny (i bez Photoshopa, jak wszystko u mnie) gwiaździsty efekt miejskich latarni uzyskamy naświetlając scenę przez kilkanaście sekund.
Ubolewając nad ograniczoną pojemnością artykułu, już dzisiaj serdecznie zapraszam na kolejny odcinek o fotografii w podróży, tu, w „Moim Mieście”, oraz do śledzenia mojego bloga: FotoReiseMania
Anna Duda